wtorek, 22 marca 2016

W myślach wszystko zawsze idzie jak po maśle!

W głowie zawsze mam miliony planów. Zrobię to, potem tamo, a w międzyczasie pomyślę jeszcze nad tym. Wszystkie osoby ze słomianym zapałem chyba mają tak samo. Coś zaczynają, a po chwili "trudności" cały plan idzie w ...

Nie wiem czy to pesymistyczne myślenie to kwestia zmęczenia, aury czy po prostu okresu :D, ale fakt faktem przeraża mnie moja niesystematyczność i brak konsekwentności. Mowa oczywiście o moich ambitnych planach startowania na medycynę. Został ponad miesiąc do matury. A ja - delikatnie mówiąc - jestem na dnie Rowu Mariańskiego. Owszem, ruszyłam coś patykiem biologię Villego, nawet jakąś maturę przerobiłam, ale moja wiedza z biologi woła o pomstę do nieba i na pewno nie jest na satysfakcjonującym mnie poziomie. Do tego jeszcze ta matematyka i chemia... Gdybym tak uczciwie chciała się pouczyć, to musiałabym siedzieć non stop z nosem w książkach. A ja siedzę non stop z nosem, ale w komputerze albo w poduszce, jak śpię - co zdarza mi się ostatnio bardzo często.

Strasznie ten czas zapierdziela, odczuwam to najbardziej nie zdając sobie sprawy z tego, jaki mamy dzień tygodnia. Prowadzę dosyć szybki tryb życia - nie dlatego, że aktywnie spędzam czas, ale raczej dlatego, że każdego dnia mam do roboty coś innego: od poniedziałku do środy uczelnia, od czwartku do niedzieli praca. I tak tydzień w tydzień. Teraz nawet na święta nie jadę do domu, bo też chciałabym coś zarobić i odłożyć, bo znowu po świętach chciałabym się coś pouczyć, chociaż pewnie dupa z tego będzie.

Czasami, kiedy nachodzą mnie wyrzuty sumienia, że się nie uczę myślę sobie, że kolejne 6 lat studiów to chyba nie dla mnie, że zacznę pracować mając lat trzydzieści parę, że znowu dużo nauki, a gdzie rodzina, jak się będę utrzymywać na studiach, nie nie nie. Oczywiście odzywa się wtedy we mnie ta zła, leniwa strona. Do tego dochodzą głosy, że mając inżyniera mogłabym już w wieku 30 lat być na dobrym stanowisku w swoim zawodzie i zarabiać kupę kasy itp itd. 

Ale ja w sumie dalej nie wiem sama czego chcę. Wiadomo, że nic z nieba samo nie spada. Na wszystko trzeba sobie porządnie zapracować. Nawet jak chce się mieć obserwatorów i czytelników na blogu, to trzeba regularnie pisać teksty. A nawet to mi nie wychodzi. Czasami mam wrażenie, że cała sytuacja, w której się znajduje przedstawia się w formie trójkąta:
Tak, wiem, zajebiście zaawansowana grafika. Ale chciałam tylko zobrazować, jak to przedstawia się w rzeczywistości. W mojej głowie wyglądało to tak, że po pracy będę przychodzić do domciu, czytać do matury, aktywnie uczestniczyć w zajęciach na uczelni, żeby nie uczyć się w domu i w ogóle każdą wolną chwilę spędzać będę na nauce. Jak jest w rzeczywistości? Po pracy przychodzę styrana jakby mnie czołg przejechał, siadam na chwilę na fejsa, potem drzemka (lub spanie na noc, jak byłam na całą zmianę) a po drzemce pobudka na fejsa i wieczorną toaletę i znowu drzemka. I tak dzień w dzień od czwartku do niedzieli. W niedzielę zaczyna się druga faza - faza nieprzespanych nocy. Otóż niedzielnym popołudniem ucinam sobie drzemkę po pracy, wstaję wieczorem i biorę się za naukę na studia. Siedzę do 5 nad ranem, wstaje o 10 nieprzytomna, idę na zajęcia, po zajęciach idę spać bo jestem nieprzytomna, wstaję, jest już wieczór, zabieram się za naukę i tak do środy popołudnie. Środa popołudnie to w zasadzie jedyny czas kiedy nie mam nic do roboty i mogłabym się skupić na nauce do matury. Ale wtedy zawsze znajdą się inne atrakcje.

Strasznie denerwuje mnie w sobie moje lenistwo. Mam nadzieję, że lada dzień zrobi się mega słonecznie, bo słońce zawsze jest motywatorem do działania. Ja wiem, że skoro do sesji uczę się w jeden dzień i daję radę, to w miesiąc ogarnę to co trzeba do matury, tym bardziej, że coś tam pamiętam. Tylko muszę się zmotywować, a do tego potrzebny jest mocny kop. 

PS. Stwierdziłam, że to moje lenistwo naukowe spowodowane jest jakimś duchowym połączeniem z mentalnością kota. Lubię koty, lubię ciepło, lubię jak ktoś mnie smyra, lubię jeść i lubię być czasem leniwa. W moje urodziny jest Światowy Dzień Kota. Przypadek?

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka