środa, 18 listopada 2015

Szukam antybiotyku na poważną chorobę - lenistwo!

Tak, należą mi się bęcki za tzw. opierdaling. Ale mam mocną linię obrony - pracuję, studiuję, daję korki a każdy wolny czas... w zasadzie nie mam wolnego czasu. Tak czy siak lepiej czy gorzej staram się wypełniać swój plan motywacyjny, który założyłam sobie parę tygodni temu. Jeśli go nie czytałaś, zapraszam Cię do lektury ->Klik! A teraz poruszę trochę spraw bieżących.


1. Zamachy we Francji

Jeśli jesteś moją stałą Czytelniczką to pewnie orientujesz się, że swego czasu maczałam swoje palce w politykę. Nie ukrywam, że się nią interesuję i być może kiedyś będziesz mogła  zobaczyć mnie w tvn24 lub innej propagandowej stacji jak udzielam jakiegoś wywiadu. Co do tematu uchodźców moje zdanie trochę się zmieniło - nadal uważam, że nie każdy Europejczyk to Brejvik, tak jak nie każdy muzułmanin to terrorysta, jednakże po zamachach w Paryżu, które rozbudziły taki niepokój w Europie i na świecie, uważam, że trzeba to napływające masowo do nas towarzystwo ogarnąć. Jak? Jeszcze nie wiem. Ale przekonuję wszystkich do tego, by najpierw myśleli o sobie i swoich najbliższych, potem o swoich sąsiadach, rodakach, sąsiadach granicznych, a dopiero potem o całym Bożym świecie. Kiedyś ktoś na pewno znajdzie sposób na odróżnienie złego Araba od dobrego, ale póki tak się nie stanie, ja z domu bez strachu nie wyjdę. Zwłaszcza, że mieszkam w Krakowie, gdzie lada chwila mają odbyć się Światowe Dni Młodzieży...

2. Wygrana w Lotka

Tak, tak. Udało mi się wygrać... 40 zł. Stwierdziłam, że ściągnę "sposób" od swojej Cioci, mamy Wieśki, i będę puszczać jeden los na kilka losowań. Wcześniej zmieniałam liczby codziennie, co w sumie było pozbawione sensu. A kilka dni temu trafiłam trójeczkę w mini lotka, a gdybym zamiast 24 miała 23 to pewnie byłabym bogatsza o tysiaczka. Na samą myśl robi mi się ciepło! Tak czy siak to, jak na razie, moja największa wygrana w tej grze, więc cieszyłam się jak głupia. Pieniądze zostały oczywiście automatycznie "przeżarte" na kolacji w PizzaHut - tak wygląda moje oszczędzanie... Dobrze, że nie wygrywam codziennie, bo byłabym gruba i bez kasy. A tak to jestem tylko bez kasy.

3. Praca, nauka, korki

Powoli czuję zmęczenie. Tak jak w październiku udawało mi się wszystko pogodzić całkiem sprawnie, wyrobiłam cały etat w firmie, w szkole szło mi super i do tego jeszcze zaczęłam dawać korki, tak teraz... Oh God. Czuję się jak stara baba, mam już dwie dwóje z kolosów :( i do tego wiecznie nie mam czasu na nic. Ale przy okazji dawania korków, wpadłam na świetny pomysł, który mam nadzieję, będę starała się realizować. Otóż jestem typem kombinatora. Swoją maturę napisałam całkiem nieźle, może nie wystarczająco dobrze by dostać się na medycynę, ale zdecydowanie powyżej swoich oczekiwać i ogólnopolskiej mediany. Uważam, że jest to zasługa kombinatorstwa, łączenia faktów, logicznego myślenia i podstawowej wiedzy, którą nomen omen trzeba jednak posiadać przystępując do egzaminu dojrzałości. Po kilku latach studiowania umiejętności kombinatorstwa rozwinęły się u mnie jeszcze bardziej, tyczy się to głównie chemii i matmy. Chciałabym na blogu pokazać pewne "hacki maturalne", które na milion procent pozwolą Wam przy mniejszym "kuciu na pamięć" napisać maturę na dobrym poziomie. Tym bardziej, że sama z nich korzystam i będę korzystać w maju, kiedy to mam zamiar rozwalić ją na miliony procent :)

A teraz wracając do tematu :)

Mój plan motywacyjny jest nadal aktualny, ale - jak każdy - mam słabsze i lepsze momenty. Miesiąc październik mogę zdecydowanie zaliczyć do miesięcy udanych. Wszystko szło niemal idealnie! Ale listopad... w zasadzie moim jedynym obowiązkiem stała się praca, ale to też nie w takim stopniu, w jakim była w październiku. Szkoła poszła na dalszy plan, wydatki wzrosły, bo oczywiście dostałam wypłatę i nagle sodówa do głowy uderza. Zamiast oszczędzać, to się wożę a to tu, a to tam. Wczoraj na przykład byłam na meczu we Wrocławiu. Polska - Czechy. Było mega fajnie, ale wiadomo, że każdy wyjazd wiąże się z dodatkowymi kosztami, a że ja jestem jeszcze wyjątkowo rozrzutną kobietą... Ehhh. 

Kupiłam też już prezent gwiazdkowy dla mojego Taty, czego akurat nie żałuję, bo myślę, że będzie z niego naprawdę zadowolony. Właśnie - mój plan oszczędzania na zimowe wakacje też się jakby oddala, bo stwierdziłam, że najpierw wynagrodzę rodzicom te lata stresu, zdzierania gardeł i strzępienia nerwów na moje wychowanie, a dopiero potem pomyślę o sobie. Myślę, że to dobra opcja. Ponadto staram się uczyć na bieżąco, tak jak mówiłam i też mi to całkiem wychodzi, tylko jedyny minus jest taki, że czasem zapominam rzeczy, które średnio mnie interesują lub - co gorsza - nie chodzę na zajęcia, bo np. zasypiam i wtedy nie wiem co się dzieje. Słabo, ale serio tak jest. Ja wiedzę wynoszę tylko z zajęć, w domu ją ino systematyzuje. Mimo tych dwóch dwój, które strasznie mi wjechały na ambicje (ale w sumie zasłużenie), mam nadzieję, że uda mi się wyjść z dobrą średnią w tym semestrze i nie mieć problemów w sesji. Ale do tego jeszcze trochę czasu zostało, więc chill. Jeśli chodzi o naukę do matury to ograniczyłam ją głównie do robienia matur i udzielania korepetycji z chemii, przez co jeszcze bardziej się uczę i zauważam, że pewne zadania maturalne to schematy, które trzeba umieć. Ale o tym już pisałam wcześniej i mam nadzieję, że się z Wami nimi podzielę. 

To by było tyle na dziś. Nic śmiesznego mi się nie przytrafiło, a nawet jeśli tak, to nie było to na tyle śmieszne, by o nim pisać, skoro już tego nie pamiętam :) Mam nadzieję pisać systematycznej i przed Świętami zorganizować jakiś Mikołajkowy konkurs, więc bądźcie czujni (zachęcam do lajknięcia fejsa, by być na bieżąco, lub obserwowania). Do zobaczenia :* T.

1 komentarz :

  1. Koniec z lenistwem! Koniec z rutyną ;)
    Dzięki za ten post!

    Piąteczka!
    http://fridayp.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka