niedziela, 31 maja 2015

Co zostało usłyszane już się nie odsłyszy! :) Śmieszne teksty studentów i nie tylko!

Będąc w liceum, dawno dawno temu, poprosiłam mamę by kupiła mi taki mały notatniczek. Wybieraliśmy się na wycieczkę do Londynu i chciałam sobie notować wszystko to, co się wydarzy, na bieżąco. Skończyło się tak, że notatniczek posłużył mi głównie do zapisywania śmiesznych usłyszanych kwestii w równie śmiesznych sytuacjach. Zresztą, do dziś zapisuje w nim wszystko, co wybitnie przykuje moją uwagę. Zawsze jak go przeglądam, poprawia mi się humor, poniekąd dlatego, że myślami wracam w stare dobre czasy. Mimo, że w nich nie uczestniczyliście, mam nadzieję, że znajdzie się chociaż jeden wpis, który poprawi Wam humor na resztę dnia. Zaczynajmy :)
Tak oto wygląda mój mały skarb. Zdjęcie robione tosterem, bo kalkulator w naprawie.

Sytuacja nr 1.
Wracamy autokarem z zakupów w Primarku. Wiadomo, punkt obowiązkowy każdej wycieczki na Wyspach. Obładowani mnóstwem ciuchów i gadżetów oglądamy swoje cudeńka. W pewnym momencie kolega X, trzymając na kolanach dwie pary butów, dzwoni do swojej dziewczyny i prosi nas o ciszę. Więc słuchamy:
[X] Bla, bla, bla (gadanie, co tam słychać itp) Kochanie, jaki masz numer buta? Aha, to w takim razie wolisz chodzić w butach za dużych, czy za małych?

Nie wiem, co bym zrobiła na miejscu tej dziewczyny, na pewno nie śmiała się tak głośno jak cała ekipa w autobusie. Co więcej, po skończonej rozmowie, inny kolega mówi do X:
-Stary, ty chcesz jej to dać? Przecież te buty mają spody jak ciapy z Eleclerca!

Sytuacja nr 2.
Lekcja j. polskiego w liceum. Sorka od polskiego to jedna z moich ulubionych nauczycielek - nie dlatego, że ogólnie lubię polski, tylko w ogóle  była/jest z niej spoko babeczka. Bardzo fajnie każdą anegdotkę podkręcała mimiką i gestykulacją, dlatego nie jestem pewna, czy dla Was będzie to w ogóle śmieszne.
Czytamy tekst z podręcznika. Na sali cisza. Największy chłopak u nas w klasie, Piotrek, trochę podsypiał. Sorka po chwili mówi do niego:
- Piotrek, czy ty w ogóle czytasz?
[P] Tak sorko, czytam.
- Taaak? No to musisz iść do lekarza, bo chyba jesteś strasznym dalekowidzem!
Sytuacja nr 3.
W liceum była organizowana wymiana z Francuzami. Strasznie chciałam na nią pojechać. Niestety, kiedy wreszcie namówiłam rodziców, żeby mnie wspomogli finansowo, to nie było już miejsc (mogło jechać 15 osób ze szkoły).  Prawdziwym cudem się na nią załapałam , a to tylko dlatego, że na kilka dni przed wyjazdem jedna z jadących dziewczyn skręciła czy tam złamała nogę. Hyhyhyhy. :D Radość nie do opisania! Na samym wyjeździe wydarzyło się mnóstwo fajnych rzeczy, ale w głowie utkwiły mi najbardziej dwie sytuacje. Pierwsza z nich miała miejsce na placu przed ratuszem w Dijon. Chciałam, żeby koleżanka zrobiła mi zdjęcie, bo to był naprawdę ładny plac... z dość wyślizganymi kamieniami brukowymi. Chwila moment i nawet nie wiedziałam kiedy zaczęłam całować się z betonem. Reszta, zamiast mi pomóc cykała oczywiście zdjęcia. Dopiero sor od historii się nade mną zlitował i pomógł mi się rozłożyć i wstać :D Drugi sor, ten bardziej śmieszny, mówił, że nie wie, jakim cudem ja sobie nic nie złamałam, bo złożyłam się jak harmonijka i że to byłby dobry pomysł na rozbrojenie przeciwnika. Hmmm... Chwilowo nie mam dysku ze zdjęciami, ale jak tylko go odzyskam to wstawię zdjęcie złożonej mnie.
Druga akcja miała miejsce już na końcu. Podczas wymiany jedna z dziewczyn bardzo zaprzyjaźniła się z Francuzem, który najwięcej palił z całej ekipy (bo we Francji w zasadzie wszyscy palą, dzieci też). Kiedy dała mu buziaka na pożegnanie i wróciła do autokaru, jedna z koleżanek pyta się jej:
- Czy czujesz się, jakbyś wylizała popielniczkę?

Sytuacja nr 4.
Akcja bardzo świeża. Ostatnio byłam na imprezie urodzinowej koleżanki. Całkiem fajna atmosfera, śpiewamy, gramy na gitarze, jemy pizzę i pijemy szampana. Kiedy zrobiło się już luźniej jedna z dziewczyn opowiada "tekst na podryw" jaki usłyszała od swojego dobrego kolegi.
- Bla, bla, bla tego dnia Marta pokręciła mi włosy na lokówce dosyć mocno. I jak już się naszykowałam i wyszłam to wiesz, co on mi powiedział? Że jakbym trochę schudła to wyglądałabym tak super jak mop z Viledy.
Swoją drogą tego samego wieczoru, w obawie przed nadejściem uciążliwej sąsiadki z góry skarżącej się na hałas, gospodarze imprezy zamieściły na drzwiach kartkę o treści:

KOLEŻANKA MA DZIŚ URODZINY. 
PROSIMY NIE DZWONIĆ NA POLICJĘ
TO I TAK NIC NIE DA.
________________________________________________

Jeżeli spodobał Ci się wpis i chciałabyś ich widzieć więcej na tym blogu, zostaw komentarz! :) Zagłosuj też w ankiecie, która znajduje się po prawej stronie. Muszę wiedzieć, czy idę w dobrym kierunku. Buziaaaaaale :* T.

3 komentarze :

  1. Gdzie chodziłaś do liceum?

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, bardzo lekko i przyjemnie czyta się Twojego bloga. Oby tak dalej, powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka